Sz(ż)ycia początki


Często pytacie mnie, jak to było u mnie, jak zaczęłam szyć i jak to się stało, że jestem teraz w tym miejscu  - nie będzie to post w którym dowiecie się, jaka jest najlepsza maszyna do szycia na początek, bo ja mam tylko jedną odpowiedź - każda jest najlepsza jeśli szyje i Ty chcesz szyć. Nie będzie to też post, z którego dowiesz się, gdzie zamówić najlepsze materiały, bo ja najlepsze materiały znajduję na starych strychach i uważam, że nie ma lepszych ;)

Chciałam w tym poście przekonać Cię, że nawet, jeśli jesteś w ciąży, nawet jeśli masz w domu gromadkę rozwrzeszczanych maluchów, nawet jeśli pracujesz i wydaje Ci się, że naprawdę nie masz czasu, nawet jeśli myślisz, że masz dwie lewe ręce...to może być dla Ciebie najlepszy moment, żeby zacząć szyć.

Jak było u mnie?
Pamiętam jak dziś - uspałam moje maluchy (wtedy 4 letniego Jasia i 2 letnią Marysię) siedziałam na łóżku, przeglądając na Allegro wyprawkę dla panienki, która siedziała u mnie w brzuchu i pojawiła się u mnie w głowie myśl, że fajnie byłoby jakieś podstawowe rzeczy dla maluszka uszyć samemu...zbliżały się moje 30ste urodziny, powiedziałam o moich przemyśleniach mężowi - uwierzcie mi, absolutnie nie był przekonany :D :D :D wiedział, że z szyciem nie mam nic wspólnego, nigdy nie przejawiałam żadnych zainteresowań w tym kierunku, ale... na urodziny dostałam pierwszą w moim życiu maszynę :) - Janome 1015e (nadal na niej szyję i uważam, że jest to bardzo dobra maszyna, ale muszę też powiedzieć, że nie mam porównania z innymi). 
To było w lipcu 2016 - termin porodu miałam na grudzień. Tydzień zbierałam się do otworzenia tej maszyny, bałam się jej, ale w końcu odważyłam się ją otworzyć...z filmikiem instruktażowym na you tube nawlekałam maszynę...pół godziny :D tak, zwykłą maszynę wieloczynnościową nawlekałam pół godziny :D, bo wcześniej nie miałam pojęcia nawet co to jest bębenek :D Przy jednym z moich pierwszych szyć przeszyłam sobie wskazujący palec lewej ręki :) ale zamiast się zniechęcić, stwierdziłam, że teraz to już może być tylko lepiej.  Już w sierpniu utworzyłam funpage na facebooku, żeby pokazywać swoim znajomym, co sobie w domu tworzę - nie było to nic wysokich lotów :) powiedziałabym raczej, że jakieś marne próby, ale bardzo byłam z siebie dumna :) Znajdowałam tutoriale w internecie, na you tube, jak wydawało mi się, że to co czytam czy oglądam jest ok i sobie poradzę, to zaczynałam szyć. Znajomi byli szczerze zaskoczeni tym, co robię, najbardziej chyba Ci ode mnie z pracy, z banku ;) 
Wszystko czego się uczyłam, pochodziło z internetu - nie poszłam na żaden kurs, bo po prostu nie było jak...dwójka dzieci, trzecie w drodze. Byłam za to mocno zdeterminowana - tak bardzo siedziała mi w głowie myśl, że chcę stworzyć wyprawkę dla mojego dzidziusia, że wiedziałam, że musi się udać :) Siadałam do szycia nocami.Zanim usiadłam do wyprawki dla bobasa, uszyłam pościele dla moich starszych maluchów ;) Napisałam nawet o tym posta na bloga Wyprawka przedszkolaka - Wyzwanie nr 1




Jeśli zastanawiacie się, czy w ciąży, z dwójką małych dzieci na pokładzie, chciało mi się jeszcze siadać do maszyny...to tak, chciało mi się, bo była to dla mnie jedyna odskocznia. Od początku tak to traktowałam - jako odskocznia od wszystkiego.

Po wyprawce przedszkolnej okazało się, że jesień już -więc też postanowiłam uszyć czapki i kominy ;) Czapka i komin - wyzwanie nr 2
Później przyszła pora na to, od czego miałam zacząć - Wyzwanie nr 3 - wyprawka niemowlaka 

Myślałam, że po porodzie nie będę przez długi czas siadać do maszyny...ale nie wiem, czy wytrzymałam tydzień po powrocie ze szpitala...na drzemce malutkiej Zosi siadłam do maszyny, żeby jej uszyć sukienkę i żeby pójść do mojej maszynowej odskoczni. I tak już zostało. 

Wszystko przychodziło zawsze samo, była potrzeba, szukałam w internecie wszelkich informacji jak to uszyć, a potem szyłam - miałam w tym też coraz więcej odwagi. Pamiętam szał na biedronkowe świeżaki - my nie zbieraliśmy naklejek, ja postanowiłam, że moje maluchy będą miały wyjątkowe świeżaki 

Kiedy dzieci potrzebowały dresów, szyłam dresy - miałam potknięcia, pisałam o nich też na blogu w poście Dresy to stresy


Z czasem przyszła pora na korzystanie z wykrojów z gazet Ottobre i moje wariacje na ich temat




Po roku mojego szycia odważyłam się na uszycie czegoś dla siebie, a potem to już poszło lawinowo :) Dla męża uszyłam coś poważnego dopiero po 2 latach szycia. Wiem, że gdybym poszła na kurs to wszystko poszłoby dużo szybciej i łatwiej, ale do tej pory nie udało mi się znaleźć czasu :D Za to sama w moim zaciszu domowym doszłam do szycia takich rzeczy:







Nie potrafię wszystkiego - powiedziałabym raczej, że potrafię mało, ale wciąż się uczę i staram się zarażać moją pasją innych. Mam nadzieję, że moja krótka historia pokaże Wam, że warto i można. Tylko trzeba chcieć i być zdeterminowanym. A jeśli nawet okaże się, że szycie to nie Twoja bajka - gwarantuję Ci, że nie będziesz mieć problemu ze sprzedaniem maszyny ;)

Komentarze

  1. Jesteś ogromną inspiracją dla mnie. Też świetnym kontr argumentem dla ludzi, którzy mówią, że nie da się tak po prostu szyć. Trzeba kursów, trzeba talentu, zaś cała idea to mrzonka. Dokładnie, szycie jako odskocznia, popieram!
    Życzę Ci kreatywnych projektów w tym nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję serdecznie!!! I dla Ciebie wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty