Wyprawka przedszkolaka - wyzwanie nr 1

Wyprawka przedszkolaka - wyzwanie nr 1 

Od dwóch miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczką maszyny i mozolnie zdobywam kolejne poziomy wtajemniczenia, a że towarzyszą mi dwa dziecięce potworki i trzeci w brzuchu, czasu na naukę nie mam za wiele. Ale od momentu kiedy zobaczyłam moją nowiutką maszynę, wiedziałam, że wyprawkę przedszkolną dla moich maluchów zrobię sama - poszewki na poduszki i kołderki, worki na buty i pościel, no i oczywiście piżamki. Materiały zamówiłam i czekałam...A potem...dwa dni się zbierałam, żeby zacząć pracę, z obawy, że coś mi nie wyjdzie...
I w końcu się zabrałam. Maluchy spały, ja wykroiłam materiały na poszewki, a potem to już nie mogłam się oderwać od maszyny. Oczywiście, jak to ja, nie sprawdziłam, jak powinno się profesjonalnie zrobić poszewki, tylko pomysł miałam w głowie...no i poszło. Poszło super. Na początek poduszki - z jednej strony bawełna, z drugiej minky. Pierwsze poduszki nie trafiły jednak do przedszkola - jak tylko wyszły spod igły maszyny, dzieci nie wypuszczały ich z rąk i już musiały na nich spać, a ja nie miałam serca, żeby je im zabierać, bo duma mnie rozpierała, że tak im się podobają :) Zrobiłam więc kolejne i schowałam prędzej, niż je zobaczyły Maluchy. Kołderki okazały się jeszcze prostsze niż poduszki, ale potem przyszedł czas na piżamki...



I znowu zbierałam się dwa dni. W głowie: Żeby tylko nic nie popsuć, żeby tylko nic nie popsuć. Nie popsułam :) I znowu bez konkretnego planu - tylko z pomysłem w głowie :) Piżamki powstały w najprostszy z możliwych sposobów - moje wykroje powstały z odrysowanych bluz i spodni w których Dzieciaki najfajniej wyglądają :) Dzieci wysłałam do dziadków no i szyłam, szyłam, szyłam...musiało się udać, bo włożyłam w to całe swoje serce. A radość dzieci - bezcenna! 
Dlatego dziewczyny (i chłopaki!), nie ma co się bać. Jeśli tylko macie dostęp do maszyny, warto dzieciom sprawić taki prezent, Gwarantuję, że docenią go o wiele bardziej, niż rzeczy kupione w sklepie. Widzą jak coś powstaje, czekają na to, są podekscytowane. A potem chwalą się efektami każdej napotkanej osobie. W sklepie, na ulicy, wszędzie mówią "A mama mi zrobiła....". 



Następnym razem postaram się o konkretniejszy wpis, z jakimś tutorialem i zdjęciami krok po kroku, teraz wszystko w chaosie, bo i ja taka trochę jestem :)





















Komentarze

Popularne posty