Wyzwanie nr 3 - wyprawka niemowlaka :)



Kochani, dziś chciałam Wam przekazać tylko tyle: DACIE RADĘ WSZYSTKO USZYĆ JEŚLI TYLKO BARDZO CHCECIE!!! Zobaczcie co mi udało się dokonać - motywację miałam największą z możliwych - małego człowieczka w brzuchu.

Chociaż w szyciu jestem początkująca, za punkt honoru postawiłam sobie, że wyprawkę dla mojej córy poczynię sama - nie kupię ani jednego kocyka, kołderki, rożka itp. Maszynę mam od lipca...termin porodu był na 24 grudzień :) ( ostatecznie Zosia przyszła na świat w Sylwestra kilka minut przed północą :)  Miałam trochę czasu :D

Żeby się jeszcze bardziej zmotywować i nakręcić, spisałam wszystkie rzeczy, które chciałabym zrobić i zaczęłam zamawiać materiały. Pomysły na wzory i kroje przyszły razem z przeglądaniem kolejnych materiałów. Kiedy już je miałam, zaczęła się zabawa :)

Zaczęłam od rzeczy prostych, by później przechodzić w miarę nabywania umiejętności do tych poważniejszych. Na pierwszy ogień poszedł rożek - przejrzałam wszystko, co możliwe w internecie na ten temat i okazało się, że nie ma nic prostszego :) Nie miałam tylko pewności, czy będzie wygodny i czy się sprawdzi, ale już po porodzie okazało się, że to strzał w 10!



Później kocyk i poduszka motylek - dalej było prosto, więc zaczęłam kombinować i pościel do łóżeczka już taka prosta nie była - ochraniacz na łóżeczko i przybornik  wprowadziły mnie na kolejny poziom szycia :)




Dziecko musi mieć gdzie spać, ale też w co się ubrać - to kolejny poziom wtajemniczenia dla mnie. Nie wszystko się udało, ale ostatecznie przed porodem powstały dwa komplety. Żeby zrobić wykrój na body rozprułam jedno ze starych, które było już do wyrzucenia :) Po porodzie z potrzeby chwili powstały kolejne ubranka, ale z tymi się już tak nie męczyłam, jedna drzemka małej Zosi i ubranko gotowe :)

                          

Dziecko musi mieć też w czym chodzić na spacery :) Przed porodem wydziergałam na drutach otulacz do wózka, nie miałam odwagi, żeby zabrać się za samodzielne uszycie kombinezonu do wózka - odwaga przyszła wraz z Zosią i pierwszymi spacerami i kombinezon również powstał.



Gdzieś trzeba to wszystko poukładać - z metalowej szafki z IKEA stworzyłam regalik idealny dla małej dziewczynki.


A równolegle do wszystkich tych rzeczy wieczorami dziergałam kwadraciki do Zosiowego kocyka, który okazał się kocykiem jedynym i najukochańszym :)



Po co piszę to wszystko? Po to, żeby Was wszystkich przekonać, że można. Można, jak się chce. Może rzeczom, które zrobiłam daleko do idealności, ale poczucie, że zrobiłam je sama dla mojego dziecka jest niesamowite. Mam nadzieję, że Zosia też to kiedyś doceni :)

Pamiętajcie - WSZYSTKO MOŻNA!!!

PS. Zabawki też powstały
:)










Komentarze

Popularne posty